14-03-2011, 00:00
Zatory płatnicze w branży budowlanej stanowią poważny problem. Dotyczą one szczególnie podwykonawców, którzy są odpowiedzialni za faktyczne prowadzenie prac. Co gorsze, znajdują się oni na samym końcu “łańcucha płatności”. Niestety niektórzy inwestorzy i wykonawcy znaleźli sposoby na unikania zobowiązań wynikających z nowelizacji ustawy, która reguluje gwarancję zapłaty.
Niejednokrotnie podwykonawcy muszą liczyć się ze znacznymi opóźnieniami w płatnościach, a nawet z ich brakiem. Z tego powodu konieczna była szersza, instytucjonalna ochrona tych firm. Od kwietnia zeszłego roku obowiązują nowe uregulowania prawne, dające im gwarancję zapłaty za wykonane roboty budowlane.
Intencją nowelizacji było przyznanie dodatkowej ochrony firmom wykonującym roboty budowlane, a także podwykonawcom. Mogą oni oczekiwać od inwestora (a także generalnego wykonawcy/wykonawcy) udzielenia gwarancji zapłaty za wykonaną usługę. Jej istotą jest zabezpieczenie terminowej zapłaty wynagrodzenia ustalonego w umowie np. w postaci gwarancji bankowej, gwarancji ubezpieczeniowej, akredytywy bankowej albo poręczenia banku udzielonego na zlecenie inwestora.
„Żądanie udzielenia gwarancji jest możliwe na każdym etapie procesu budowlanego. Podwykonawca może także dochodzić swoich należności nie tylko od firmy, która zamówiła u niego usługę, ale również od głównego wykonawcy i samego inwestora” - mówi Szymon Kobierski, dyrektor Działu dochodzenia roszczeń Pragma Inkaso SA.
Nowelizacja jest krokiem w dobrym kierunku, niemniej należy zwrócić uwagę na kilka jej praktycznych aspektów:
Aby korzystać z ochrony przewidzianej przez ustawę, trzeba zadbać o prawidłową i kompletną dokumentację. Umowa z wykonawcą musi być zawarta w formie pisemnej i zgłoszona do inwestora. Jeśli ten nie wyrazi wobec niej pisemnego sprzeciwu w ciągu 14 dni, przyjmuje się, że wyraża zgodę i gwarancja zostaje udzielona. „Pełna dokumentacja transakcji nie tylko pozwala wykorzystać ochronę z tytułu ustawy, ale także jest niezbędna w sytuacji, gdy firma jest zmuszona windykować należności albo dochodzić ich na drodze sądowej” - dodaje Szymon Kobierski.
Warto także rozważyć współpracę z podmiotami specjalizującymi się w tego typu sprawach. Przy dużych opóźnieniach w płatnościach, jakie mają miejsce w branży budowlanej, jednym z rozwiązań może być zbycie wierzytelności i skoncentrowanie się na realizacji kolejnych zamówień. W biznesowej rzeczywistości inwestorzy mogą jednak stosować zabiegi zmierzające do uniknięcia odpowiedzialności za zobowiązania wykonawcy.
„Powszechną praktyką jest wprowadzenie do procesu budowlanego inwestora zastępczego. Umowa pomiędzy inwestorem a takim „sztucznym” podmiotem, z zasady nie ma charakteru umowy o roboty budowlane. Następuje tutaj przerwanie „łańcucha odpowiedzialności”. To inwestor zastępczy odpowiadać będzie wobec pozostałych podwykonawców, o ile wyrazi zgodę na ich zaangażowanie – podkreśla Szymon Kobierski.
Ustawa mająca na celu ochronę podwykonawców, po części spełnia swoją rolę. Niestety te uregulowania nie gwarantują w pełni, że zapłata za wykonaną pracę będzie jedynie formalnością.
Podobne artykuły
Komentarze